#GeopolitycznyRaportMniejszości Obronisz się przed manipulacją, gdy będziesz zdolny dostrzegać to, co państwa robić muszą, a nie to, co "chcą".

O czym jest poniższy tekst: Pogłębione studium dowodzenia i przewodzenia ludźmi, zwłaszcza w organizacjach militarnych i w kontekście konfliktu z użyciem przemocy.

Rozdział książki Wzorce dowodzenia do czytania on-line

year:2027/99 Studium cech wzorowego dowódcy i przywódcy oparte na przykładach militarnych i współczesnej wiedzy psychologicznej.

Czytasz fragment książki Wzorce dowodzenia. Prezentacja i więcej próbek tej książki: tutaj. Próbki audio i do czytania innych rozdziałów tej i innych książek P. Plebaniaka tutaj. Więcej rozdziałów do czytania on‑line tutaj.

„A ja ofiaruję jego szwedzkiej jasności Niderlandy!”

Wstęp do książki Wzorce dowodzenia − wersja robocza!

Planowana premiera: 2026 rok.

„A ja ofiaruję jego szwedzkiej jasności Niderlandy!”

Wstęp–wizja

Prestiż i słuszność

Najlepszy argument to po prostu mieć rację.

Tak spuentował swój wywód o sztuce argumentowania prof. Jerzy Bralczyk, gdy wykładał retorykę studentom Dziennikarstwa UW w latach 90. XX wieku. To niewątpliwie trafne stwierdzenie jest konfrontowane przez mądrość zupełnie potoczną, która wydaje się równie prawdziwa:

Najlepszym argumentem jest ośmieszyć przeciwnika.

Ośmieszenie rozmówcy sprawia, że traci on autorytet i status. a tracąc prestiż, powagę i „przewagę wyniosłości”, traci też coś innego − zdolność zarażenia słuchaczy swoją wizją świata i przekazywania wiedzy. Traci posłuch i zdolność narzucania innym swojej woli. Zjawisko wymaga rekonceptualizacji. Zamiast prostego stwierdzenia, co się dzieje, znajdźmy mechanizm kryjący się za pozbawieniem autorytetu. Oto ten mechanizm, wyrażony w terminach psychologii i antropologii:

Osoba ośmieszona traci jednokierunkowy kanał przekazywania wzorców zachowań, egzekwowania praw i obowiązków wynikających z pozycji w hierarchii oraz zdolność uzyskania posłuchu.

Kanał taki powstaje w sytuacjach społecznych, w których istnieje gradient statusu. Tradycyjnie są to relacje:

dowódca → podkomendny
starszy → młodszy
nauczyciel → uczeń
szef → pracownik
rodzic → dziecko

i tak dalej.

My sami dobrowolnie poddajemy się takiemu sterowaniu. Uznajemy czyjś autorytet, podporządkowujemy się poleceniom szefa, strzelamy do nieprzyjaciela na komendę dowódcy, działamy zgodnie z nakazem ojca, przechodzimy na dietę po naganie od lekarza. Identycznej porady nie usłuchamy, jeśli pochodzi z „niekoszernego” źródła: nie od szefa, a od pracownika na podobnej lub niższej pozycji; nie rodzica, a kolegi ze szkolnej ławki; nie polityka z naszej ulubionej partii, a tej znienawidzonej; oficera z większą ilością gwiazdek na pagonach, a nie tego z mniejszą; nie lekarza, a zrzędzącej teściowej; atrakcyjnej, prowokującej kobiety, ale nie od przeciętnej i nie do końca zadbanej; charyzmatycznego biznesmena wbitego w garniak i pod krawatem, a nie od kogoś ubranego w wymięty t-shirt; potężnego, mówiącego głębokim basem, ale nie od mówiącego piskliwie i jąkającego się. i tak dalej.

Ten jednokierunkowy kanał decyzyjności działa na pozio-mie neuroanatomicznym. Za jego drożność i ustanawianie odpowiadają struktury mózgu oraz działające na nich oprogramowanie kulturowe wykształcone w toku ewolucji naszego gatunku do życia w małych społecznościach myśliwsko-zbierackich.

W takiej wizji, kopiowanie zachowań innych to:

Pytania

Na czym polega to, że poddajemy się autorytetowi osoby? Jak przejmuje ona nad nami moc decyzyjną? Co oznacza zdominować kogoś? Co oznacza wywołać w kimś psychiczne uzależnienie − takie jak w toksycznym związku? i najważniejsze pytanie: co właściwie robimy, ośmieszając mówcę, obniżając jego status wśród słuchaczy? i wreszcie wiodące pytanie tego tomu − jak to się dzieje, że dowódcy wysyłają swoich podkomendnych na śmierć, a tamci… idą?

Część z tych mechanizmów dobrze wyjaśnia zjawisko, które antropolodzy nazywają terminem prestige based cultural transmission1. Zjawisko polega na kopiowaniu wzorców i instytucji kulturowych społeczności o wyższym prestiżu przez społeczność naśladującą. w pewnych okolicznościach osoby należące do społeczności „niżej rozwiniętej kulturowo” zaczynają postrzegać inną kulturę za wyższą, lepszą, skuteczniejszą w zdobywania zasobów. Mechanizm działa oczywiście na wszystkich poziomach:

Najciekawszym, obrazującym ten mechanizm najlepiej przypadkiem jest kult kargo (ang. cargo cult). Sprawa wywodzi się z wysepek rozsianych po Pacyfiku, na których i wokół których pojawiały się strony walczące w II wojnie światowej. Miejscowi aborygeni budowali drewniane i trzcinowe atrapy lotnisk i samolotów, licząc, że przyciągną one dostawy wszelkich dóbr, które podziwiali u Amerykanów i Japończyków.

Kopiowanie ma wymiar praktyczny i statusowy. Praktyczny to kopiowanie rzemiosła, technologii i wszystkich innych osiągnięć wzorca w celu zwiększenia swojej zdolności do zdobywania i przetwarzania zasobów. Przykład kopiowania statusowego to nasze polskie zapatrzenie na Zachód w czasach PRL i długo po. Weźmy choćby cieszący się nadzwyczajną oglądalnością serial Dynastia (emisja w latach 1990–1993). Gdy szła Dynastia, ulice w pustoszały. Odwrotną postawą darzymy wzorce przychodzące z obszaru ZSRS − przykładem tej niechęci jest emocjonalnie wyrażana pogarda dla pomysłu toalet kucanych czy noszenia mundurków przez uczniów szkół podstawowych wyrażamy pogardę, często bardzo emocjonalnie.

Genetycznie ukształtowany kanał transmisji wzorców kulturowych

Nie ma powrotu do jaskiń, jest nas za dużo.

Tak pisał Stanisław Jerzy Lec. Ale prawdą jest coś innego: nie ma powrotu do bycia zwierzęciem niespołecznym, bo życie gromadne jest dla nas wszystkim, ponieważ pojedynczy ludzie zapewniają sobie przetrwanie poprzez przynależenie do jakiegoś rodzaju wspólnoty, a nawet całego pakietu rozmaitych wspólnot. Kluczem do tego jest prosta obserwacja, że wspólnoty ludzkie − czyli homeostaty wyższego rzędu − zapewniają sobie przetrwanie kosztem swoich członków.

Taka strategia przetrwania wykształciła się w procesie samoudomowienia i samooswojenia gatunku homo sapiens. Te dwa procesy przekształciły nas genetycznie, ale też przekształcają fizjologicznie w trakcie socjalizacji, w tym nauki języka, treningu czystości itp. To, co rozumie zadziwiająco mało ludzi, to to, że dojrzały mózg dorosłej osoby jest efektem nie tylko działania genów, ale i ewoluujących na zewnątrz ciał kultur i dorobku kultury materialnej.

Struktury odpowiadające za nasze zachowania społeczne sprawiają, że w znacznie większym stopniu niż w przypadku innych gatunków noworodek homo sapiens przychodzi na świat nie w pełni ukształtowany. Niby to wiemy, ale nie uzmysławiamy sobie wagi wszystkich implikacji z tego płynących! w literaturze dotyczącej ewolucji biologicznej nazywa się to dylematem położniczym − po to, aby mózg rozwinął się w okresie płodowym do funkcji przejawianych u zwierząt, ciąża musiałaby trwać przez 21 miesięcy.

Rozwój mózgu był możliwy m.in. przez nabycie procedur pozyskiwania i wytwarzania zasobów, przede wszystkim pożywienia. Kontrola ognia, pozwalająca na gotowanie i inne sposoby obróbkę termiczną żywności, to zdolność nabywana w transmisji kulturowej, czyli poprzez naśladowanie i kopiowanie zachowań. Rozmaite procedury uzdatniania do spożycia i konserwacji żywności miały kluczowy, skutek dla ewolucji fizjologii homo sapiens, a jednocześnie dla zdolności generowania zjawisk kultury, w tym kooperacji.

Gotowanie jest i sposobem konserwacji żywności, i formą outsourcingu trawienia pokarmów ciężkostrawnych na zewnątrz organizmu. To dlatego ludzki układ pokarmowy jest o wiele krótszy i o wiele mniej energochłonny niż u bardzo nam podobnych małp naczelnych, w tym szympansów.

Nowe źródła pokarmu, zwiększenie jego przyswajalności i uzdatnianie wody do picia zwiększały przeżywalność i pozwalały na ewolucyjne zwiększanie objętości mózgu. Bez kultury obróbki termicznej żywności mózg nie miałby zapewnionego dostatecznego źródła zasilania do rozrostu i funkcjonowania.

Kluczowa obserwacja: koewolucja biologiczna i kulturowa człowieka ma za efekt swojej pracy powstanie struktur mózgowych, które odpowiadają za naszą skłonność do kooperacji i jednocześnie do realizacji swojej roli wyznaczonej pozycją w hierarchii społecznej. Mechanizmy sprawowania władzy przez dominujących nad uległymi i słabszymi są inherentną częścią naszej natury. Stwierdzenie, że „człowiek to istota społeczna”, to truizm nie wskazujący na istotę rzeczy. Za to powiedzenie, że „człowiek to istota hierarchiczna”, pozwala o wiele lepiej zbliżyć się do istoty sprawy.

Te dwie ciekawostki pozwalają zrozumieć, że fizjologia funkcjonowania homo sapiens jest w sposób ścisły powiązana z predyspozycją osobników naszego gatunku do bycia nośnikami kultury. Taka a nie inna współczesna budowa naszych organizmów jest synergicznym efektem równoległych procesów ewolucyjnych, czyli coraz doskonalszych pakietów oprogramowania kulturowego oraz przekształcenia fizjologicznych, dziedziczonych przez geny cech nas − nośników kultury. Kooperujemy coraz lepiej. Budujemy systemy praw i obyczajów tak, że konflikty hierarchiczne coraz mniej przeszkadzają w procesach wzrostu siły całej społeczności − czy będzie to naród, czy kompania wojska obsadzająca okopy.

Narzucanie wzorców przez grupę

W słynnym eksperymencie Asha z porównywaniem długości odcinków i wskazywaniem tego równego wzorcowi2 podstawieni badani wmawiają faktycznie badanemu różne wersje nieprawdy. Skuteczność zmowy zależy od wielu czynników, takich jak liczebność grupy.

Tak zwany konformizm normatywny, badany w tym eksperymencie, polega na przyjmowaniu poglądów i zachowania grupy pod presją braku akceptacji z jej strony. Osoba poddana tej presji przyjmuje za prawdziwe poglądy sprzeczne z własnymi lub w oczywisty sposób sprzeczne z tzw. zdrowym rozsądkiem.

W naszym kręgu kulturowym konformizm jest traktowany jako oznaka słabości charakteru. Eksperyment Asha, naświetlany kontekstem II wojny światowej, jest zaś postrzegany jako skierowanie jupiterów na jakiś rodzaj wady ludzkiej natury. Nic bardziej mylnego! Ash nie zademonstrował wady czy skazy naszej natury, lecz pokazał w działaniu efekt funkcjonowania jednego z mechanizmów powstałych w wyniku presji ewolucyjnej na przetrwanie (fitness). Sądzi się, że mechanizm powstał okresie i na obszarze geograficznym, w którym ludzie konkurowali o zasoby i terytorium, tworząc grupy liczące po kilkadziesiąt osobników. Ta grupa brała górę nad sąsiadami, która była w stanie wygenerować silniejszą lojalność, skłonność do poświęcania się jednostek dla całości. i tak dalej.

Tu warto wspomnieć o jeszcze innym mechanizmie wbudowanym w nasze umysły − potrafimy wywołać zbiorową indukcję rytmu (ang. beat induction)3. Homo sapiens to jedyny znany nam gatunek, który ma zdolność wpadania w tzw. stany transowe, zwłaszcza transy hipnotyczne. Joseph Jordania stawia hipotezę, że prapoczątków tego mechanizmu należy szukać w stanach transu bojowego, w który potrafili wpadać walczący ze sobą ludzie. Potrafili, ale niejednakowo! Ci, którzy mieli charyzmatycznego wodza czy dowódcę potrafiącego zagrzać innych do boju, rozpalić entuzjazm, nienawiść, wygrywali. To, co jest ewidentne, to to, że zadziałała ewolucja.

Kto z Czytelników teraz przerwie lekturę i obejrzy film dokumentalny z parady nazistowskiej z lat 30. XX wieku, z pewnością odgadnie, do jakich konkluzji zaraz dotrzemy. Powiedzmy jednak wprost: my, ludzie, jesteśmy zaprogramo-wani, by bezrefleksyjnie słuchać autorytetów. Tak budujemy spójność społeczną. Tak zapewniamy sobie przetrwanie. Na dobre i na złe.

Kontrola decyzyjna

Oto najprostszy przykład. Czasem wypadkowa cech sytuacji i uczestników sprawia, że kierowca woła: „Ok, to ty mów, jak jechać!”. Tym samym następuje scedowanie władzy decyzyjnej. Ustanawia się nowa hierarchia i przepływ decyzji. Kierowca wyzbywa się autonomii i oddaje kontrolę nad kierunkiem ruchu pojazdu pasażerowi.

W słynnym eksperymencie Milgrama, w którym badani mieli karać swoich uczniów szokiem elektrycznym, badani poddawali się autorytetowi podstawionego szefa. Posłuszeństwo przy wymierzaniu kar było wyraźnie większe, gdy nakazujący zwiększenie kar miał na sobie kitel lekarza lub w inny sposób sygnalizował swój autorytet.

Ten mechanizm wykorzystują twórcy reklam, każąc aktorom zakładać kitel lekarza do reklamy leków (co w Polsce zostało niedawno zakazane). Tworzą gradient autorytetu, który sprawia, że mniej krytycznie słuchamy tego, co „lekarz” nam mówi.

Kanał transmisji wzorców zachowania

Przykładem na co jest tytułowa kwestia z powieści Potop Sienkiewicza? Zagłoba, bo to z jego ust wychodzi złośliwa riposta, posługuje się kpiną4. Kpina obniża prestiż osoby posła, a zarazem jego pana. Kto więc potraktuje poważnie składaną przez nich ofertę? Kto przyłączy się do kogoś, z kogo wszyscy śmieją się w kułak?

W takiej sytuacji zaburzamy działanie kanału absorbowania wzorców zachowania, który udrażnia się wtedy, gdy istnieje gradient prestiżu. Osoba charyzmatyczna ma zdolność uruchamiania tych jednokierunkowych kanałów. Swoją „mową ciała” budzi do życia u słuchających podwładnych struktury neurofizjologiczne, które są efektem końcowym długiego procesu ewolucji, w którym kształtował się tzw. fitness nie jednostek, ale kooperujących wspólnot. Są cechy fizjologiczne: tembr głosu, jego donośność, masa ciała mówiącego, budzący szacunek wiek, ubiór znamionujący wysoki status lub posiadanie wizji co do tego, co należy zrobić.

Niektórzy są wzrokowcami, inni słuchowcami. Wzrokowcy czytają instrukcje zakupionego sprzętu i potrafią zastosować je w praktyce. Słuchowcy są w stanie skutecznie zaabsorbować wiedzę praktyczną jedynie poprzez słuchanie instrukcji innej osoby. Dlaczego?

Może to dlatego, że „słuchacze” są bardziej receptywni właśnie na ten głosowy kanał komunikacji. To właśnie głos i interakcja uruchamiają w nas receptywność na treść komunikatu. Lepiej zapamiętujemy, uważniej słuchamy. Skwapliwiej realizujemy wytyczne. Czytanie podręcznika nie uruchamia tych mechanizmów. Efektem jest to, że studenci chodzą na zajęcia, zamiast czytać książki napisane przez tego samego wykładowcę. Wiedza zaś z podręczników im nie wchodzi − muszą szukać korepetytora, który tą samą wiedzę przekaże w osobistej interakcji.

Zarysowana powyżej wizja wyjaśnia, dlaczego ludzie tak walczą o prestiż. Ci, co mają prawdziwą wiedzę, współzawodniczą z tymi, którzy pozycją społeczną i atrybutami jej wyższego stanu uruchamiają mechanizmy posłuszeństwa realizacji rozkazów, podległości decyzyjnej.

Zagłoba jest mistrzem natchnionym powodowania ludzką naturą. w Potopie autorem wręcz nadzwyczajnego wydarzenia. Tuż po tym, jak książę Radziwiłł obwieszcza swoją zdradę, Zagłoba swoją emocjonalną przemową sprawia, że dowódcy chorągwi książęcych, wypowiadają mu posłuszeństwo, rzucając do stóp księcia swoje buławy − symbol swojej władzy, a więc i prestiżu.

Zagłoba był naturalnym talentem. Gdybyśmy go przepytali, nie byłby w stanie opisać w terminach naukowych w jaki sposób udaje mu się osiągnąć to, co zamiaruje. Czasem Sienkiewicz wyjaśnia zasadę działania krotochwili i sztuczek Zagłoby. Ale robi to językiem potocznym.

Zamysłem tej książki jest przełożenie tych wszystkich potocznych percepcji na język współczesnej antropologii, socjologii, psychologi ewolucyjnej i innych nauk o człowieku, w tym osiągnięć prymatologii. Jest jednak coś, co dostarcza wyjątkowego wkładu do tego pakietu wiedzy o tym, jak hierarchie regulują zachowania kooperacyjne wewnątrz homeostatów złożonych z autonomicznych jednostek. To fantastyka naukowa. Czas na kluczową wizję.

Ewolucyjnie ukształtowane narzędzia kooperacji

W powieści Niezwyciężony Lem, z całą pewnością świadomy mechanizmów ewolucyjnego powstawania kooperujących społeczności, opisywał działanie chmury, czyli rojów miniaturowych muszek, tworów ewolucji organizmów mechanicznych na odkrytej przez ludzkość planecie:

Wywołany tym ruch powietrza, coś na kształt odrzutu, umożliwiał unoszenie się w dowolnym kierunku. Pojedynczy kryształek nie tyle latał, co polatywał, i nie był, przynajmniej podczas eksperymentów laboratoryjnych, zdolny do precyzyjnego kierowania swoim lotem. Natomiast łącząc się przez zetkniecie końców ramion z innymi, tworzył agregaty o tym większych umiejętnościach aerodynamicznych, im większa była ich liczebność. […] Oprócz systemu zawiadującego takimi ruchami każdy czarny kryształek mieścił w sobie jeszcze drugi układ połączeń, a raczej jego fragment, bo tamten zdawał się stanowić część jakiejś większej całości. Ta nadrzędna całość, powstająca prawdopodobnie dopiero przy zespoleniu ogromnej ilości elementów, była właściwym motorem napędowym działań chmury.

Przedstawiciele homo sapiens taką „wspólną strukturę” posiadają! Wiele z jej elementów odkryliśmy − choć nie uświadamiamy sobie w pełni wagi i konsekwencji tego odkrycia. Jeden odkryliśmy przypadkiem i zaledwie trzy dekady temu, w 1992 roku. To tkwiące w mózgach, a precyzyjniej w kilku różnych ośrodkach mózgu małp naczelnych, m.in. motorycznym, neurony lustrzane. Są to struktury, które aktywizują się w czasie wykonywania jakiejś czynności, ale i w czasie jej obserwowania. Mogą służyć do nauki przez naśladowanie, a u homo sapiens, zapewne, do generowania spójności wewnętrznej grup ludzkich

Jestem przekonany, że częścią tej struktury jest zdolność do synchronii. To zjawisko dostrajania mowy ciała i tonu głosu rozmawiających osób. Zjawisko to pojawia się nawet u niemowlaków. Pojawia się także w interakcjach ludzi z małpami człekokształtnymi.

Przykładem niezwykle wyrazistym kulturowej nadbudowy efektu synchronii jest tradycyjna kultura japońska. Życie w małych górskich społecznościach o niskim marginesie zasobów niezbędnych do przetrwania sprawiło, że centralną cechą Japończyków jest dostrojenie się zachowaniem i wyglądem do reszty społeczności. Najbardziej fascynujące przejawy tej prawidłowości przedstawiłem w eseju ‘Patologie’ japońskiej kultury biznesowej w tomie Siły psychohistorii.

Jestem też przekonany, że częścią tej struktury jest zdolność do osiągania transów zbiorowych. Absolutnie żaden inny gatunek żyjący na ziemi nie posiadł tej zdolności.

Skoro wyewoluowaliśmy do bycia gatunkiem żyjącym społecznie, to to właśnie są przystosowania fizjologiczne. Wszystkie zjawiska są aktywowane kolektywnie. Zjawiska epidemii społecznych (in. zjawisko społecznego zarażania oraz zjawisko naśladowania) także są przejawem funkcjonowania tych mechanizmów.

Podsumowanie. Społeczeństwa ludzi równych

W Dialogach konfucjańskich Konfucjusz wygłosił następującą maksymę: „nie wstydź się słuchać rady niższego od siebie”. Przełóżmy tę maksymę na język niniejszego eseju. Starożytny mędrzec i twórca podstaw społecznych chińskiej cywilizacji zaleca, aby kanał przekazu wiedzy uczynić dwukierunkowym. Kwestie prestiżu, rang i pozycji społecznej blokują kanał komunikacji.

Ucieleśnieniem tej starożytnej maksymy jest system CRM. Ten system zarządzania gradientem statusu w kokpicie pasażerskiego liniowca, stworzony w latach 90. XX wieku, odpowiada za gwałtowny spadek liczby katastrof lotniczych5. w typowym przypadku katastrofa miała miejsce w wyniku zaburzenia przepływu informacji między drugim pilotem a kapitanem-małpiszonem, który narzucał swoją dominację, a tym samym zamykał się na informację płynącą od podległych mu hierarchicznie członków zespołu.

Wojsko to typ organizacji o skrajnie hierarchicznym charakterze. Ścisłe egzekwowanie hierarchii jest w nim sprawą przetrwania − zwycięstwa lub przegranej. Właśnie ta wyrazistość sfery walki zbrojnej sprawia, że hierarchie wojskowe i organizacja działania armii są tematem wiodącym całej niniejszej książki.

W swojej istocie książka ta jest repozytorium rozwiązań, praktyk i przykładów − zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Misją tego pakietu przykładów i prawideł jest sprawić, że uważny czytelnik zaczerpnie tyle inspiracji i przestróg, że wykształci w sobie przymiot, który górnolotnie nazywamy rozumieniem ludzkiej natury. Co to jest charyzma? Co to jest zdolność narzucenia innym swojej woli? Co znaczy „poczucie obowiązku” z punktu widzenia psychologii ewolucyjnej? Jak dowódcy i wodzowie narodów powołują u podwładnych gotowość do poświęcenia?

Ze zrozumieniem powyższych kwestii w sposób całkowicie naturalny przyjdzie zdolność dostrzegania wcześniej niewidzialnych przekazów od tych u góry do tych, którzy wysyłani są na śmierć.

Piotr Plebaniak,
Hualien, marzec 2025